
Obserwatorzy wypatrujący zorzy polarnej w nocy z 2 na 3 listopada po raz kolejny obeszli się smakiem. Skok burzy magnetycznej trafił do Ziemi wówczas, gdy u nas wzeszło już Słońce w związku, z czym zjawisko stało się dla nas nie osiągalne. I teoretycznie mogłoby się wydawać, że zostaliśmy ofiarami wielkiego pecha, przez co ponownie poczekamy, co najmniej miesiąc na kolejną okazję.
Ostatnie wskazania magnetometrów wskazują jednak na coś innego. Odkąd tylko zaszło Słońce urządzenia astronomiczne służące do pomiaru aktywności magnetycznej dosłownie szaleją! Dane z magnetometrów momentami wskazują na występowanie zorzy polarnej o dość dużym zasięgu, która przy idealnych warunkach powinna być dostrzegalna również z terenów środkowej Polski.
Postęp zorzy można śledzić w poniższym linku, który przedstawia najnowsze wskazania magnetometru. Duża rozbieżność w danych wykresowych wskazuje na podwyższoną aktywność magnetyczną, co świadczy również o zorzy. Krótko powiedziawszy im większy chaos na odczytach tym większe szanse na zobaczenie zorzy w Polsce.
Przypominamy, jak obserwować to nieziemskie zjawisko:
„Zorza z terenów Polski zdecydowanie lepiej wygląda na zdjęciach, dlatego warto zabrać ze sobą aparat wraz ze statywem. Aby obserwacje przebiegły w sposób pomyślny należy bacznie przyglądać się północnemu horyzontowi. Najlepiej będzie, jeżeli wówczas opuścimy tereny zanieczyszczone światłem udając się gdzieś za miasto. Jeśli zauważymy lekkie przejaśnienia w północnej części nieba oznaczać to będzie, że widzimy zorzę. Najlepiej jest w takiej sytuacji użyć aparatu i wykonać zdjęcia kontrolne z dłuższym naświetlaniem w celu upewnienia się, czy zjawisko faktycznie ma miejsce”.