
Od lat w północnej części Doliny Śmierci zwanej Racetrack Playa obserwowano tajemnicze zjawisko. Na równej jak stół powierzchni pustyni widniały ślady pozostawione przez przemieszczające się kamienie.
Wyżłobione ślady są różnej długości, zmierzają w różnych kierunkach. Czasem są proste, innym razem zakręcają, zdarza się, że się cofają. Na końcu każdego śladu znajduje się kamień lub spory głaz. Bywa, że dany kamień przez kilka lat nie rusza się ani centymetra by nagle jednej nocy zawędrować spory kawałek. Do czasu ostatnich badań Richarda Norrisa nikomu nie udało się zaobserwować momentu poruszania się głazu.
Istniało kilka teorii dotyczących tego zjawiska. Naukowcy sugerowali, że mogą je powodować: pole magnetyczne, podmuchy wiatru, kosmici lub magiczna moc samych kamieni. Dochodziło nawet z tego powodu do kradzieży skał z terenów Doliny Śmierci.
Dopiero kilka lat żmudnych obserwacji zespołu prof. Norrisa, sprzęt GPS oraz kamery reagujące na ruch umieszczone w 15 głazach pozwoliły rozwikłać tę zagadkę.
Okazało się, że kamienie poruszają się tylko zimą. W Dolinie Śmierci pojawia się wtedy niewielka ilość wody. W nocy temperatura spada poniżej zera i tworzy się cieniutka tafla lodu, przypominająca szybę. Gdy lód pęka, tworzą się malutkie kry. Pod lodem ziemia jest wilgotna i śliska. Kry przemieszczają się po rozmoczonej ziemi i przy okazji popychają kamienie.
Oto cały mechanizm nierozwiązywalnego od lat zjawiska. Trochę magia znika. Dla desperatów i miłośników teorii spiskowych pozostaje pocieszenie, że naukowcy mogą się mylić i że za wędrówki kamieni odpowiadają jednak kosmici.
Historyczny film, pokazujący pierwszy raz zarejestrowany ruch kamieni. Film jest złożony z ujęć wykonanych w pewnych odstępach czasu:
Zobacz także: Tajemnicze dziury na Syberii – skąd się wzięły i co oznaczają?
Polub NAUKLOVE na FACEBOOKU – dzięki temu nie przegapisz żadnego naszego wpisu.