
Prawdziwie sensacyjne informacje dobiegają zza oceanu. Jak podaje CNN, po raz pierwszy zastosowano u ludzi eksperymentalny lek na Ebolę. Chodzi o dwoje amerykańskich wolontariuszy, dr Kenta Brantleya oraz Nancy Writebol, którzy podczas pracy w Liberii ulegli zakażeniu śmiercionośnym wirusem.
Przypomnijmy, Amerykanie z organizacji „Samaritan’s Purse” prawdopodobnie zakazili się od innego pracownika służb medycznych w szpitalu, w którym pracowali. Pierwsze objawy u dr Brantleya miały wystąpić 22 lipca, 3 dni później symptomy wystąpiły u Nancy Writebol. Testy krwi szybko potwierdziły wstępną diagnozę.
Przedstawiciel Amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia (US National Institutes of Health; NIH) skontaktował się z organizacją, w której pracowali Amerykanie i zaproponował możliwość zastosowania eksperymentalnego leku zwanego ZMapp, do tej pory testowanego jedynie na niewielką skalę u małp, gdzie wydawał się być związkiem o obiecującym działaniu – dwie z czterech zakażonych wirusem małp, które poddano kuracji przeżyły.
Przed rozpoczęciem leczenia chorzy zostali poinformowani o wynikach badań przeprowadzonych na małpach oraz o potencjalnym ryzyku związanym z zastosowaniem związku do tej pory bardzo słabo poznanego i nigdy nie testowanego na ludziach. Nadzieje były tym mniejsze, że małpy otrzymały serum przed upływem 48 godzin od zakażenia, podczas gdy w przypadku dr Brantly minęło już 9 dni.
Do Liberii przyleciały 3 fiolki związku ZMapp przechowywane w temperaturze poniżej zera oraz instrukcjami, by próbki odmrozić w temperaturze pokojowej bez dodatkowego ogrzewania, co, jak zakładano, miało potrwać około 10 godzin do momentu, w którym serum będzie mogło być podane.
Pierwszy dawkę otrzymał Brantly, którego stan nagle się pogorszył . Jak sam stwierdził, był przekonany, że umiera. Wg źródeł, już w godzinę po dożylnym podaniu związku stan pacjenta gwałtownie się poprawił. Następnego ranka był nawet w stanie o własnych siłach wziąć prysznic, zanim został ewakuowany do ojczyzny specjalnie zaprojektowanym do tego celu samolotem.
W przypadku Nancy Writebol pierwsza dawka leku nie przyniosła spodziewanej poprawy, jednak po zastosowaniu drugiej dawki jej stan uległ na tyle istotnej poprawie, że również mogła zostać ewakuowana do Stanów Zjednoczonych.
Związek ZMapp to przeciwciało monoklonalne zsyntetyzowane przez biotechnologiczną firmę Mapp Biopharmaceutical Inc, z San Diego. Naukowcy zainfekowali myszy fragmentami wirusa Ebola, a następnie wytworzone przeciwciała zostały pobrane i użyte do stworzenia leku.
Opisywana historia jest na tyle niecodzienna, że zastosowany związek nie został dopuszczony do użytku na ludziach przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków ( U.S. Food and Drug Administration; FDA), mało tego, nie przeszedł nawet koniecznego, długotrwałego procesu prób klinicznych niezbędnych do podjęcia dalszych testów. Prawdopodobnie jednak pozwoliło to na uratowanie życia dwójki Amerykanów.
Pomimo tego, że strach przez ogólnoświatową pandemią jest sztucznie i niepotrzebnie rozdmuchany przez media na całym świecie, i można z dużą pewnością powiedzieć, że taka pandemia nam nie grozi (choćby ze względu na szybki czas inkubacji wirusa, przez co objawy są bardzo szybko widoczne i pozwalają na izolację chorych, jak i na stosunkowo trudny sposób zakażenia – w porównaniu choćby z wirusem grypy), to informacje napływające zza oceanu wydają się napawać optymistycznie w kontekście wysokiej śmiertelności w krajach afrykańskich i tego, że do tej pory lekarze nie byli w stanie skutecznie leczyć tej groźnej choroby. Nie mniej pozytywnym aspektem wypłynięcia powyższej historii na światło dzienne jest otrzymanie przez firmę zajmującą się produkcją eksperymentalnego leku dodatkowych funduszy przeznaczonych na bardziej szczegółowe badania nad opisywanym lekiem.