
Jeszcze kilka miesięcy temu mogliśmy wspólnie obserwować pierwsze lądowanie na komecie, którego dokonali naukowcy z ESA (European Space Agency). To wydarzenie zapisało się na kartach historii, choć jego przebieg nie był całkowicie bezproblemowy.
Lądownik Philae wylądował twardo, ale przetrwał konfrontację z powierzchnią komety. Słaba grawitacja sprawiła, że pojazd kilkukrotnie odbił się od podłoża, ostatecznie jednak osiadając na gruncie. Przez pierwsze dni pobytu na komecie Philae nadawał w stronę Ziemi wszelkiego rodzaju sygnały zawierające dane związane z kometą 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Całkiem sporo o misji lądownika możecie dowiedzieć się z innego naszego tekstu: Rendez-vous z kometą.
Pewnego dnia ta transmisja została przerwana i właściwie nikt do końca nie wiedział, z jakiego powodu. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem był ten, który mówił, że lądownik znalazł się w miejscu, które było ukryte w cieniu, przez co maszyna nie miała skąd czerpać energii do działania.
Po kilku miesiącach „snu”, dokłdnie 14 czerwca 2015 roku – Philae się obudził i zaczął na nowo transmitować dane. Obecnie są one przetwarzane i analizowane przez zespół naukowców z ESA.
Źródlo: Twitter ESA