
Spanie to tylko z pozoru prozaiczna czynność. Jak przeczytasz za chwilę, zapadanie w sen niejednokrotnie wiąże się z wieloma tajemniczymi zagrożeniami i dziwnymi przypadłościami i nie chodzi tu tylko o lunatykowanie.
Czy naprawdę można umrzeć w trakcie koszmarnego snu?
Okazuje się, że podczas koszmaru może nie, ale snu – owszem.
Choroba Brugadów
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, czy będąc zdrowym człowiekiem można tak po prostu zasnąć i wiecej się nie obudzić, to okazuje się, że… tak. Co ciekawe, szczególnie narażeni na tak dramatyczne zakończenie życia są młodzi mężczyźni pochodzący z południowo-wschodniej Azji.
Tajemnicza choroba, która za tym stoi to tzw. choroba Brugadów po angielsku zwana SUNDS (Sudden Unexpected Nocturnal Death Syndrome, czyli zespół niespodziewanej nocnej śmierci). Zainspirowała ona reżysera Wesa Cravena, który umieścił ją w swoim słynnym horrorze „Koszmar z ulicy Wiązów”.
Choroba jest uwarunkowana genetycznie, a jednym z jej symptomów są napadowe zaburzenia rytmu serca. Objawiają się one zbyt częstym kurczeniem się komór serca, które może przekształcić się w niezwykle groźne migotanie komór mogące doprowadzić do nagłego zatrzymania krążenia, a w rezultacie śmierci.
Tragiczny koniec następuje zwykle w nocy, podczas snu, ponieważ wtedy serce bije wolniej, a problemy z przekazywaniem sygnałów elektrycznych, które są przyczyną choroby Brugadów, stają się niemożliwe do uregulowania przez organizm. Choroba po raz pierwszy została opisana przez braci Josepha i Pedra Brugadów i od ich nazwiska wzięła swoją nazwę. Na Filipinach określa się ją regionalną nazwą „bangungot” – według ludowych wierzeń powoduje ją zły duch, który przychodzi w nocy w postaci czarownicy, siada na klatce piersiowej mężczyzny i dusi go.
Sytuację pogarsza fakt, że choroba ta jest bardzo trudna do wykrycia, nawet w badaniu EKG, a jedynym sposobem jej leczenia jest wszczepienie specjalnego urządzenia: kardiowertera-defibrylatora. Istniały teorie, że przypadki śmierci z powodu choroby Brugadów były wywołane stresem podczas koszmarnych snów, ale żadne badania naukowe nie wykazały związku między treścią snów a chorobą.
Paraliż senny (porażenie przysenne)
Uwierz mi, to jeden z najbardziej przerażających stanów, jakie mogą się przytrafić człowiekowi. Wyobraź sobie, że właśnie się budzisz lub zasypiasz, jesteś w pełni świadomi tego, co się wokół Ciebie dzieje, a pomimo tego nie możesz się ruszyć, mówić ani otworzyć oczu. Dodatkowo masz halucynacje, słyszysz ogłuszające dźwięki i czujesz się tak, jakby coś (albo ktoś) Cię przygniatało i dusiło. Ogarnia Cię przerażający strach, a oddech i bicie serca stają się szybsze. Na szczęście stan ten szybko mija i albo się budzisz, albo zapadasz w głęboki sen.
Co jest przyczyną tego niezwykle nieprzyjemnego zjawiska?
Odpowiedzialne za jego wystąpienie są impulsy z mózgu, powodujące zahamowanie neuronów w rdzeniu kręgowym, które utrzymują napięcie mięśniowe. Od strony chemicznej rolę odgrywają tutaj glicyna i kwas gamma-aminomasłowy (GABA). Co ciekawe, taki stan występuje również fizjologicznie podczas snu, ponieważ zapobiega w ten sposób wykonywaniu przypadkowych ruchów ciała i „odgrywaniu” własnych marzeń sennych.
Ze zjawiskiem paraliżu sennego mamy jednak do czynienia wówczas, gdy mózg zaczyna wysyłać wspomniane impulsy w niewłaściwym momencie – przy gwałtownym wybudzaniu się ze snu w fazie REM lub podczas zasypiania, gdy nie doszło jeszcze do utraty świadomości. Na szczęście u większości ludzi zjwisko to występuje dość rzadko (raz lub kilka razy w ciągu życia) i tylko nieliczni doświadczają go częściej. Badania wykazały jednak, że prawdopodobieństwo pojawienia się paraliżu sennego wzrasta u ludzi będących po traumatycznych przejściach (choroba, śmierć kogoś bliskiego), którzy mają kłopoty ze snem i dręczy ich niepokój.
Źródła: LiveScience, Mp.pl, OMIM, LiveScience