
Gdy sięgnę pamięcią do wydarzeń sprzed dwunastu miesięcy to uświadamiam sobie, jak żal mi wtedy było, że rok 2015 właśnie dobiega końca. Wraz z nim do historii przeszedł bowiem jeden z najobfitszych w zjawiska astronomiczne okresów i mówię tak nie bez powodu. Pamiętacie częściowe zaćmienie Słońca, albo całkowite zaćmienie Księżyca? Wraz z pierwszym stycznia 2016 roku wszystkie te zjawiska stały się częścią minionego rozdziału, który wbrew naszym szczerym chęciom już nie powróci. Dzisiaj stajemy w podobnej sytuacji, rok 2016 dobiega końca, jednak czy będzie za czym tęsknić?
Od początku stycznia nad naszymi głowami obserwować mogliśmy wyjątkowo jasną kometę o nazwie C/2013 US10 (Catalina). Obiekt ten do końca miesiąca możliwy był do zaobserwowania nawet przy pomocy gołego oka. Niestety widok tej komety nie był tak mocno imponujący, jak spodziewała się większa część amatorów astronomii wobec czego ostatecznie przeszedł bez większego rozgłosu.
Dnia 9 stycznia 2016 roku, krótko przed wschodem Słońca, oczom obserwatorów z zachodniej Polski ukazała się niezwykła koniunkcja Wenus i Saturna. Obiekty te zbliżyły się do siebie na odległość około siedmiu minut kątowych zajmując tym samym na niebie powierzchnię 4 razy mniejszą od tarczy Księżyca. Zjawisko to z pewnością było doskonale widoczne, ponieważ oba obiekty świeciły dość jasno.
Zarówno luty, jak i marzec dla miłośników astronomii nie był specjalnie ciekawym okresem, ponieważ za wyjątkiem kilku koniunkcji z Księżycem nic ciekawego się nie działo. Prawdziwie ekscytującym miesiącem był natomiast kwiecień. Na samym początku doszło bowiem do jednego z bardzo rzadkich zakryć. Dnia 6 kwietnia 2016 roku w czasie dnia doszło do zakrycia Wenus przez tarczę Księżyca. Chociaż pogoda przynajmniej na zachodzie kraju była dobra, to niestety zjawisko było słabo dostrzegalne z powodu rozświetlonej na dobre atmosfery. Mimo wszystko znaleźli się tacy, którzy całość zobaczyli i na zdjęciu uwiecznili.
Na kolejne widowisko musieliśmy czekać do 9 maja 2016 roku. Tego dnia w godzinach popołudniowych obserwatorzy wyposażeni w odpowiednie osprzętowanie podziwiać mogli tranzyt Merkurego! Zjawisko to występuje średnio raz na 11 lat, a więc nie można było go przegapić. W całej Polsce organizowano eventy, w których każdy zainteresowany mógł podejrzeć niezwykle regularną kropkę przemierzającą na tle tarczy Słońca.
Trzeba przyznać, że tranzyt Merkurego przynajmniej na kilka kolejnych miesięcy wysoko zawiesił poprzeczkę w rankingu niezwykłych zjawisk astronomicznych, ale na szczęście przed obserwatorami nocnego nieba był jeszcze cały rok. Czerwiec i lipiec astronomicznie minął w dość spokojny sposób. Nie było niczego nadzwyczajnego, co pozwoliło nieco odsapnąć po majowym widowisku.
Blisko połowy sierpnia na nocnym niebie zarówno niewtajemniczeni, jak i Ci, którzy niebo ogarniają mogli obserwować wyjątkową aktywność roju Perseidów. W nocy z dnia 12 na 13 sierpnia 2016 roku trochę po zachodzie Księżyca korzystając z niezwykłych okoliczności chętni obserwatorzy mogli dostrzec o wiele bardziej wzmożoną aktywność roju niż w poprzednich latach. Wszystko za sprawą tego, że Ziemia przechodziła niemalże przez centrum gruzowiska pozostawionego przez kometę 109P/Swift-Tuttle. Zważywszy jednak na warunki pogodowe panujące wówczas w całej Polsce, jakość obserwacji była bardzo średnia.
Niecałe 10 dni później w okolicach 23 sierpnia 2016 roku tuż po zachodzie Słońca nisko nad zachodnim horyzontem chętni obserwatorzy zauważyć mogli bliskie spotkanie Saturna z Marsem. Była to kolejna koniunkcja, z którą przyszło nam się zmierzyć w 2016 roku i z pewnością biorąc pod uwagę warunki pogodowe niejeden z nas ją zobaczył.
W połowie września na nocnym niebie rozegrał się spektakl na miarę tego, z którym do czynienia mieliśmy w maju. Tym razem główną rolę w zjawisku odegrał Księżyc, a także rzucany na jego tarczę półcień Ziemi. Dnia 16 września 2016 roku zaraz po wschodzie Księżyca rozpoczął się proces przyćmiewania tarczy Księżyca. Na nieco ponad dwie godziny górna lewa część tarczy srebrnego globu przybrała ciemne barwy co, mimo poważnych obaw, było doskonale zauważalne nawet gołym okiem.
Październik przyniósł nam kolejną koniunkcję, której obserwacje w momencie największego zbliżenia z powodu warunków pogodowych były niemożliwe na terenie całej Polski. Główną rolę w zjawisku odgrywał Merkury w parze z Jowiszem. Planety tuż przed wschodem Słońca dnia 11 października 2016 roku zbliżyły się do siebie zajmując w sumie obszar nieco większy od tarczy Księżyca.
Pozostałe miesiące przynajmniej do momentu przygotowywania tego podsumowania nie wyróżniły się niczym imponującym. No może poza tym, że grudzień stał się jednym z najlepszych okresów do obserwacji planety Wenus. Pomimo tego, że nie świeci ona już pełnym blaskiem to nadal przez dość długi czas jest widoczna, jako wyraźnie jaśniejszy punkt. Aha! I prawie bym zapomniał o listopadowej superpełni! Podobno była ona największa od 86 lat, chociaż niektórzy ludzie mają co do tego wątpliwości.